"Polskie przysłowia":
- Nie taka baba straszna... jak się umaluje.
- Ten się śmieje ostatni... kto wolniej kojarzy.
- Kto pod kim dołki kopie... ten szybko awansuje.
- Nie pożądaj żony bliźniego swego... nadaremno.
- Jak cię widzą... to pracuj.
- Tym chata bogata... co ukradnie tata.
- Kto rano wstaje ten... idzie po bułki.
- Nie ma tego złego... co by nam nie wyszło.
- Jak sobie pościelesz... to mnie zawołaj.
Jasiu, brałeś prysznic?
Dlaczego zawsze jak coś znika, to moja wina!?
Jakich czterech rzeczy człowiek nie może wybrać?
- rodziców,
- wyglądu,
- narodowości,
- prezydenta Rosji.
Idzie turysta i nagle widzi bace kucającego sobie w krzakach.
- Baco, co robicie?
- No srom, nie widzisz?
- A gacie?
- Łoo k*rwa!!
Żona dzwoni do męża:
- Gdzie jesteś?
- W pracy.
- Tak, przecież słyszę w tle te pijackie rozmowy.
- Kiedy ty kur*a zrozumiesz, że jestem barmanem?!
Dawno dawno temu żyła sobie Zosia, która sprzedawała literki. Codziennie wstawała o siódmej, ubierała się i schodziła na dół sprzedawać literki. Nie zarabiała na tym dużo i nie miała za wiele pieniędzy, ale też nie głodowała. Pieniędzy starczało jej zwykle na zupę, a czasami, gdy trafił się bogatszy klient, który mógł sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki, za zarobione pieniądze kupowała sobie do zupy kawałek chleba.
To był zwykły dzień. Zosia wstała, ubrała się i zeszła na dół sprzedawać literki. Po kilku minutach do jej sklepiku z literkami przyszła klientka, pani Ania, która miała piekarnię obok sklepiku Zosi.
Dzień dobry, Zosiu - powiedziała pani Ania - czy mogłabym cię prosić o literkę C?
Zosia podała pani Ani literkę C, a pani Ania zapłaciła, pożegnała się i wyszła.
Jakiś czas później, do sklepiku z literkami Zosi przyszedł kolejny klient. Profesor Alan poprosił Zosię o literkę A. Zosia podała mu ją, a profesor Alan podziękował, zapłacił za nią i wyszedł.
Tego dnia Zosia obsłużyła jeszcze czterech klientów. Zbliżała się już dziewiętnasta, Zosia zamierzała niedługo zamknąć sklep, ale dokładnie o osiemnastej pięćdziesiąt osiem do sklepu z literkami wszedł ostatni klient. DOCENT KAMYK, informowała przypinka przy jego garniturze. Klient wyglądał bardzo zamożnie, na takiego, który może sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki. Docent podszedł do lady i obrzucił Zosię wyzywającym spojrzeniem.
- Dzień dobry - klient miał oschły głos.
- D-dzień d-dobry - wyjąkała Zosia.
- Usłyszałem, że można tu kupić literki. Czy to prawda? - Zosia pokiwała głową - Dobrze. W takim razie poproszę jeden alfabet.
Zosia zamarła. Klient który kupował trzy literki był bogaty, ale cały alfabet..? To się po prostu nie zdarzało!
- Na co czekasz? - Na te słowa Zosia rzuciła się na zaplecze, szykować literki. Była po całym dniu pracy w sklepie, a nie miała wszystkich literek. Zaczęła wykuwać nowe literki.
Zosia jeszcze nigdy się tak nie zmęczyła. Pracowała jak tylko umiała, a robiło się coraz później. Była już dwudziesta, kiedy Zosia skończyła robić literkę Z, a przecież musiała dzisiaj kupić sobie jeszcze zupę! Przybiła wszystkie literki do deseczki i zmordowana, podała ją zniecierpliwionemu klientowi. Ten popatrzył na Zosię krytycznie i popatrzył na otrzymany alfabet.
- Ale przecież tu nie ma literki O!
Zosia prawie wyrwała deseczkę z alfabetem z rąk docenta Kamyka. Popatrzyła na nią długo, ze strachem. Rzeczywiście. Nie było literki O. Zamiast niej, pomiędzy literkami N i P widniała tylko pusta przestrzeń.
ZOSIA ONIEMIAŁA.
*Kobieta dzwoni do mechanika*
- Dzień dobry. Chciałam się umówić na przegląd auta.
- Dobrze, ale jaki to samochód?
- Mój.
- A marka?
- A Marek ma swoje.
Komentarze
Odśwież12 kwietnia 2021, 20:02
Kto rano wstaje, ten leje jak z cebra
Odpisz
30 listopada 2020, 19:48
zajefajne
Odpisz
30 listopada 2020, 19:47
r
Odpisz
22 sierpnia 2017, 00:50
Jak sie nie ma co się lubi... to się kradnie co popadnie
Odpisz
17 sierpnia 2017, 09:12
Życie dla tego jestem na jeja
Odpisz
29 czerwca 2017, 16:55
I wszystko takie prawdziwe :D
Odpisz
16 sierpnia 2017, 20:51
@alis223: zmień avek bo na tej stronie nie przeżyjesz
Odpisz
14 sierpnia 2017, 17:01
Gdzieś przeczytane:
Kto rano wstaje ten leje jak z cebra.
Albo weraja bardziej rozbudowana:
Kto rano wstaje ten leje jak wół na malowane wrota ;)
Odpisz
14 sierpnia 2017, 04:39
Nie sądze by czwarte było "polskim przysłowiem"
Odpisz
14 sierpnia 2017, 11:04
@popek9001: czemuż?
Odpisz
14 sierpnia 2017, 21:09
@MineDan: bo to ku*wa przykazanie, po łapkach widać ogarnięcie tego działu
Odpisz
14 sierpnia 2017, 21:18
@popek9001: przykazanie to coś podobnego do przysłowia
Odpisz
15 sierpnia 2017, 23:09
@MineDan: Nooo naprawde, baardzo. Pogadamy jak sie doedukujesz.
Odpisz
15 sierpnia 2017, 23:44
@DeXxu: Są podobne pod jednym podstawowym względem. Mają przekazać określoną wartość/wiedzę która jest bardzo ważna dla kultury której jest częścią.
Odpisz
16 sierpnia 2017, 11:14
@MineDan: Tu sie zgodze ale nie mozna porownywac fragmentu modlitwy do zdania wymyslonego gdzies kiedys ktore mozna wypowiadac co chwile.
Odpisz
16 sierpnia 2017, 12:00
@DeXxu: Czy ja wiem? Ja często cytuję przykazania, nawet częściej niż przysłowia.
Odpisz
16 sierpnia 2017, 16:14
@MineDan: O.o ja czesciej przyslowia
Odpisz