Żołnierze. Dowcipy o żołnierzach - Popularne

Chłopak poszedł do wojska, ale w cywilu zostawił dziewczynę. Pisali do siebie płomienne listy, zapewniali o własnej miłości, a on co noc, przed snem całował jej zdjęcie.
Jednak pewnego dnia przyszedł list który zakończył to wszystko.
"Drogi Michale! - pisała jego wybranka - chce Cię poinformować że odchodzę od Ciebie i że zdradzałam Cię przez cały czas odkąd Cię nie ma. Ponieważ byłeś i jesteś daleko myślę iż jest to naturalny bieg rzeczy, proszę Cię tylko abyś odesłał mi moje zdjęcie. Kasia"
Chłopakowi jeszcze tak przykro nie było, ale że był mściwy, opracował odpowiednią zemstę. Poprosił kolegów, aby dali mu zdjęcia swoich dziewczyn, sióstr, byłych, tak że zebrał około setki fotografii ponętnych, młodych dziewcząt, włożył je do koperty razem z zdjęciem Kasi i załączył następujący liścik.
"Szanowna Kasiu! Wybacz, ale za cholerę nie mogę sobie przypomnieć kim jesteś, proszę, wybierz swoje zdjęcie, a resztę odeślij."

Są dwa okopy: niemiecki i polski.
I tak walczą ze sobą, strzelają do siebie, ale jak na razie żadna ze stron nikogo nie trafiła. Aż wreszcie jeden z Polaków powiedział:
- Te, jakie jest najpopularniejsze imię niemieckie?
- Hmmmm... Może Hans?
- O! Dobre! Krzykniemy Hans i może jakiś jeleń się wychyli to go zastrzelimy. No i wołają:
- Hans!
- Ja!? - Szwab się wychylił... JEB! Dostał kulkę.
- Hans!
- Ja!? - JEB! Następny...
- Hans!
- Ja!? - JEB!
I tak ich powybijali, zostało tylko kilku... Siedzą te szwaby i myślą:
- Może my tez tak zrobimy?
- Ja! Jakie jest popularne imię polskie?
- Może Zdzichu?
- Ja gut!
I ryczą:
- Zdzichu!
- (cisza)
- Zdzichu!
- (cisza)
- Zdzichu!
- Zdzicha nie ma, jest na wakacjach... To ty Hans?
- Ja!
- JEB

Dwóch generałów - desantowiec i czołgista, przechwala się, który ma odważniejszych żołnierzy, w końcu jeden z nich mówi:
- No dobra, to ja Ci pokażę, że u mnie, w desancie są najodważniejsze chłopaki, patrz:
- Szeregowy!
Podbiega jakiś koleś, salutuje i krzyczy:
- Tak jest!
- Widzicie ten czołg?
- Tak jest!
- Powstrzymajcie go własnym ciałem!
- Pogięło Cię? Przecież by mnie kurna zmiażdżył!
A Generał obraca się do kumpla i mówi:
- Niezłe co? Jaką odwagę trzeba mieć, aby tak odpowiedzieć generałowi!

Dzwoni dowódca wojsk armii chińskiej do USA i proponuje wojnę:
Witajcie Amerykanie, chcemy wypowiedzieć wam wojnę, co wy na to?
Amerykanin: Na dzień dzisiejszy nie jest to możliwe, nasze wojska są w Iraku i Afganistanie, wiec ze względów ekonomicznych odpada, zadzwoń do Rosji myślę, że oni się zgodzą.
Chińczyk dzwoni do Rosji i zaczyna rozmowę w ten sam sposób:
Witajcie bracia Rosjanie, chcemy wypowiedzieć wam wojnę, co wy na to?
Rosjanin: W obecnych czasach nie ma takiej możliwości, u nas cięgle niewyjaśniona jest sytuacja z Gruzją i Czeczenią, wiec o nowych konfliktach zbrojnych nie ma mowy.
Chińczyk: To z kim wreszcie możemy walczyć?
Rosjanin: Dzwon do Polski!!!
Chińczyk: Gdzie? Do Polski? A co to za kraj?
Rosjanin: To nasi sąsiedzi, bardzo waleczny naród, około 40 mln ludności, z bogata historia wojenna. Oni na pewno wam nie odmówią.
Chińczyk dzwoni do Polski i rozpoczyna rozmowę:- Witajcie, dzwonie z Chin. My Chińczycy chcemy wypowiedzieć wam wojnę!
Polak: Nam, Polakom?
Chińczyk:- Tak, wam Polakom
Polak: A ile was jest?
Chińczyk: 3 mld
Polak: Ile?
Chińczyk: 3 mld.
Uśmiecha się Chińczyk (i myśli: "Już pękają!")
Polak:- O, k.....a, człowieku! gdzie my was będziemy chować?

Generałowi urodził się wnuk, więc postanowił wysłać swego adiutanta do szpitala, aby się dowiedział czegoś więcej. Po powrocie generał pyta:
- I jak wygląda?!
Na to adiutant:
- Jest bardzo ładny... Podobny do Pana generała.
- Podać więcej szczegółów!
- Melduję, że niski, łysy i bez przerwy drze mordę.

Armia amerykańska postanowiła zmniejszyć liczbę etatów oficerskich. Żeby wyjść z twarzą i zachęcić oficerów do rezygnowania z wojaczki przyjęła zasadę naliczenia odpraw: każdy oficer podaje jak należy zmierzyć jego ciało, a daną długość mnoży się razy tysiąc. Uzyskana wielkość to wysokość odprawy.
Przed komisją staje major Brown. Każe zmierzyć się od dużego palca u nogi do czubka głowy. Wychodzi z tego 180 cm. Brown odchodzi ze 180 tysiącami dolarów. Kolejny wchodzi pułkownik Johnes. Ten jest przebiegły: staje na palcach podnosi do góry ramiona i tak każe się zmierzyć. Wychodzi z 250 tysiącami dolarów. Przychodzi kolej na generała Colta.
- Panie generale, jak Pana generała wymierzyć? - pyta szef komisji.
- Zmierzcie mnie synu od czubka ptaka do jaj - decyduje Colt.
- Panie generale, z całym szacunkiem dla Pana decyzji, ale to nie będzie duża odprawa - krztusi się szef komisji.
- Zmierzcie mnie tak jak mówię - nalega generał.
- Panie generale nie wątpię w siłę Pana lędźwi, ale to nie jest dobry pomysł - poci się szef komisji.
- Mierzcie jak mówię! To rozkaz!!! - wrzeszczy generał.
Szef komisji poddaje się. Generał Colt obciąga portki. Szef komisji przykłada linijkę...
- Panie generale, ale gdzie są Pana jaja???
- W Wietnamie synu!

Środek Zimnej Wojny. USA, obawiając się ataku ZSRR, szkolą szpiegów, by zdobyli informacje. Kurs kończy najlepszy z najlepszych wśród najlepszych. Dzień odprawy.
- Listen! - mówi dowódca - Twoja mission jest top secret i very fuckin' important. Twoim celem jest dotrzeć do Moscow i zdobyć top secret information na temat planowanej invasion! Potem nasz łącznik we Vladivostok załatwi Ci powrót do USA. Zrozumiałeś?
- Yes, sir! Znaczy... Da, tawarisz kamandir!
Zrzucają agenta na totalnym zadupiu. Po kilku godzinach znajduje wioskę - kilka chałupek na krzyż. Myśli sobie:
- OK. Teoria teorią time for practise.
Dostrzega babulkę na ławeczce, podchodzi doń:
- Zdrastwujcie, babciu.
- Zdrastwujcie, amerikanski szpiegu.
- Szto?
- Zdrastwujcie, amerikanski szpiegu.
- Szto? Ja nie amerikanski szpieg, ja ruski!
- Niet, wi nie ruski, wi amerikanski szpieg.
- Ja nie ruski? Nu pagadi!
Odśpiewuje babulce hymn ZSRR, Katiuszę, Kalinkę, Pust wsiegda budziet sonce.
- I szto? Ja nie ruski?
- Niet, wi amerikanski szpieg.
- To patrzcie teraz!
Odtańcowuje jej kazaczoka i to tak jakby nic nie robił od dziecka, tylko nak***iał kazaczoki.
-I szto? Ja nie ruski?
- Niet, wi amerikanski szpieg.
Facet myśli sobie:
- Damn it. Jak ona? Yeah, w sumie mówić, śpiewać i tańczyć każdy się nauczy. Ale tego nie da rady...
Tu wyciąga zza pazuchy pół litra. Otwiera i obala flaszkę w rekordowym tempie.
- I szto? Ja nie ruski?
- Niet, wi amerikanski szpieg.
- Ale, kak wi? Gawarim kak ruski...
- Da.
- Śpiewam kak ruski...
- Da.
- Tańczę kak ruski...
- Da.
- Nawet piję kak ruski!
- Da.
- To kak wi poznali, ze ja amerikanski szpieg?
- Widzisz, u nas w Sajuzie czornych niet.

Partyzanci schowali się przed Niemcami w pustej studni i postanowili udawać echo. Nadchodzą Niemcy. Jeden z nich zagląda do studni i pyta:
- Czy są tu partyzanci?
Echo odpowiada:
- Czy są tu partyzanci?
Niemiec znowu pyta:
- A może poszli do lasu?
- A może poszli do lasu?
Kolejne pytanie:
- A może wrzucimy granat?
A echo:
- A może poszli do lasu?

1939 rok. Wojna radziecko - fińska. Duży oddział radzieckich żołnierzy podróżuje drogą w okolicach granicy. Nagle zza niewielkiego wzgórza dobiega ich głos:
- Jeden fiński żołnierz jest lepszy, niż dziesięciu Ruskich!
Radziecki dowódca szybko wybiera dziesięciu najlepszych wojaków i wysyła ich za wzgórze. Po chwili rozlegają się odgłosy strzałów, po czym
zapada cisza. Głos odzywa się znowu:
- Jeden fiński żołnierz jest lepszy, niż stu Ruskich!
Wściekły dowódca radziecki skrzykuje naprędce setkę najlepszych z pozostałych wojaków i wysyła ich za wzgórze. Rozlegają się strzały,
a po 10 minutach zapada cisza. Spokojny fiński głos rozlega się ponownie:
- Jeden fiński żołnierz jest lepszy, niż tysiąc Ruskich!
Niemożebnie wkurzony dowódca wysyła 1000 wojaków za wzgórze.Karabiny strzelają, granaty wybuchają, latają rakiety... i znów cisza. W końcu jednemu ciężko rannemu Rosjaninowi udaje się doczołgać z powrotem do dowódcy. Umierając, wydaje z siebie ostatnie słowa:
- Nie posyłajcie więcej naszych... To pułapka... Jest ich DWÓCH!

Leci sobie duży pasażerski samolot. Spokojnie, bez ciśnień, pogoda ładna. Nagle podlatuje do niego wojskowy F16, którego pilotowi straszliwie się nudzi i zaczyna wqrwiać pilota dużej maszyny. Przelatuje nad nim, pod nim, jakieś beczki, korkociągi w niebezpiecznej odległości itp. Przy czym cały czas szydzi z pilota samolotu pasażerskiego:
- Czym ty latasz? Stodołą? Patrz na to gościu. Zrobisz tak? Nie zrobisz! Mam lepszy samolot i nie ma czegoś takiego co potrafisz ty i twoja maszyna, czego ja bym nie zrobił milion razy lepiej!
Koleś w pasażerce coraz bardziej wnerwiony po którejś tam sugestii by się żołnierzyk odstosunkował w końcu proponuje:
- Oki deltatangocharliecośtam. Teraz wykonam taki myk ale jak go nie powtórzysz - na dole stawiasz kolację, panienki i na kadłubie swojego "odkurzacza" piszesz: JESTEM ZŁOMEM. Umowa?
- Dawaj misiu. Nie ma takiej opcji żebyś wygrał więc to Ty napiszesz to na swoim kadłubie i wódeczka, panienki itp. na twój koszt!
- Uwaga zaczynam, to się nieco odsuń!
Pilot F16 czeka. Mija pół minuty, pułap ten sam, prędkość ta sama, nic się nie zmienia. Mija minuta, dalej nic. W końcu pilot pasażerskiego odzywa się w słuchawce:
- Dobra skończyłem.
- A co to kufa miało niby być?!?
- Byłem się odlać.

Poranek w jednostce. Kapitan urządza apel:
- Kolejnooooo ODLICZ!
- RAZ!
- DWA!
- Tszszszszyyyyy....
- Żołnierzu, co jest z wami?!
- Byemmm wszorajjjj u siełżanta Kowalskieho.....
Na drugi dzień sytuacja się powtarza:
- Kolejnooooo ODLICZ!
- RAZ!
- Dwwaaa.....
- Żołnierzu, a wam co dzisiaj?!
- Byemmm wszorajjjj u siełżanta Kowalskieho.....
- Nie no, ja sobie muszę poważnie porozmawiać z sierżantem Kowalskim!
Kolejny ranek:
- Choleeeejjnooo odliszszsz.....

Oceń:

Pani wychowawczyni zaprosiła żołnierza który właśnie wrócił z frontu do przedszkola aby ten opowiedział dzieciom jakieś ciekawe anegdoty z życia wojaka.
- Siedzimy w okopie , jak tu na raz bomba ni pierdo***e
- Panie żołnierzu można użyć innego słowa
- No dobra, siedzimy w okopie jak tu na raz nie jeb**e
- Panie żołnierzu... - upomina nauczycielka
- Siedzimy w okopie jak tu na raz nie...
- Wybuchnie bomba! - podpowiada pani nauczycielka
- Wybuchnie, wybuchnie, żebyście tylko widzieli jak bunkier rozjeb**o

Kowalski jak zwykle przyszedł spóźniony do pracy i zbiera standardowy ochrzan od szefa:
- Był pan w wojsku, Kowalski?
- Byłem.
- I co tam panu mówił sierżant jak się pan spóźniał?!
- Nic szczególnego... "Dzień dobry, panie majorze"...

Pułkownik sprawdza umiejętności trzech nowych szeregowych:
- Powiedzcie nam, co potraficie zrobić pożytecznego?
Pierwszy mówi:
- Ja potrafię obsługiwać komputer.
- Dobrze, może być, a ty?
- Ja znam się na gotowaniu - mówi drugi.
- Nieźle. A co ty potrafisz? - pyta trzeciego.
- Ja potrafię zrobić bulbulator.
- A co to jest?
- Proszę o kawałek blachy, gwoździe, młotek i szklankę wody, to pokażę.
Otrzymał to o co prosił, wbił gwoździe w blachę, robiąc w niej dziurki, zalał to wodą i mówi:
- Robi "bul, bul"? No to bulbulator!
Zirytowany pułkownik:
- Ty głupi jesteś, będziesz hańbą dla wojska!
I wyrzuca blachę przez okno. Po chwili przychodzi major:
- Kurde! Kto wyrzucił nowy bulbulator?!

Wyróżniona gra

A może dowcipy na email?

Dodaj dowcip Poczekalnia (118)

Dowcipy w tej kategorii

Kategorie

Losowe dowcipy

Polecane dowcipy

Przed wejściem do nieba czeka trzech najwybitniejszych teologów XX wieku:
Rahner, Balthasar i Ratzinger.

Każdy z nich musi odbyć rozmowę
ze św. PAWŁEM
(uznawanym przecież za twórcę chrześcijańskiej teologii),
żeby wytłumaczyć się z tego,
co na ziemi NAPISAŁ o Bogu.

Pierwszy wchodzi Rahner,
wraca po godzinie i
- jeszcze roztrzęsiony - mówi, że...
ledwo się wybronił...

Jako drugi wchodzi Balthasar...
wraca po dwóch godzinach
i oddychając z wielką ulgą, stwierdza,
że wziął św. Pawła na litość...

W końcu wchodzi Joseph Ratzinger...

Po trzech godzinach wychodzi...
zlany potem... św. PAWEŁ
i mówi do pozostałych:
"Chłopaki,
muszę ten List do Rzymian cały poprawić"!

Zobacz cały dowcip

Szef życzył mi dziś rano miłego dnia. Poszedłem więc do domu

Zobacz cały dowcip

Idzie supermodelka przez wieś, a za nią szczekając biegnie strasznie chudy pies. Jakiś gospodarz podźwignął się od piwa i chce odgonić psa, ale kum łapie go za łokieć i mówi:
- Daj spokój psu! Co on winien? W życiu tyle kości naraz nie widział.

Zobacz cały dowcip

Popularne kawały

Do apteki wchodzi blondynka i rozgląda się niepewnie. W końcu pyta aptekarza:
- Czy są testy ciążowe?
- Tak, są.
- A trudne maja pytania?

Zobacz cały dowcip

Czym różni się upadek z ósmego piętra od upadku z parteru?

Przy upadku z ósmego piętra słychać:
Aaaaaaaaaaaaaaa ŁUP

A przy upadku z parteru:
ŁUP aaaaaaaaaaaa

Zobacz cały dowcip

Przy rodzinnym stole:
- Ania! wygrywasz mieszkanie i 20 tysięcy złoty!
- Michał, wygrałeś działkę i samochód!
- Janek wygrałeś...
- Adam, to naprawdę nie jest dobry sposób na czytanie testamentu.

Zobacz cały dowcip