Nowe dowcipy i kawały

- Kochanie? Znajomi zaprosili nas na kręgle. Wolimy iść, czy pobaraszkować sami w domu?
- Prawdę mówiąc, mam dosyć dotykania tych obślizgłych dziur, w których wszyscy trzymali swoje palce. Chodźmy na kręgle.

Oceń:

Jestem u kolegi:
- Idę do kibla, dasz mi gazetę?
- Kolego, mamy XXI wiek, weź mojego iPhona!
Po 10 minutach:
- I jak było? Gdzie jest mój telefon?
- W śmietniku.
- Co?!
- Jak próbowałem się nim podetrzeć, to się nie dało, a do tego nie chciał się spłukać!

Oceń:

Telefon do przychodni:
- Panie doktorze! Niech pan ratuje moją żonę! Strasznie boli ją głowa i do tego ta, no... temperatura!
- A wysoka?
- Metr sześćdziesiąt dziewięć.

Oceń:

- Mój mąż to chyba na islam przeszedł.
- Jak to?
- Wpada wczoraj do domu i krzyczy do mnie: "niewierna! niewierna!"

Oceń:

Jedzie papież papamobilem do Watykanu i pyta się kierowcy:
- Daleko jeszcze?
- Totus Tuus.

Oceń:

- Tato, czy to prawda, że znaleźli mnie w kapuście?
- Tak, a wczoraj za garażami, a przedwczoraj na przystanku. Musisz przestać chlać, synku.

Oceń:

Podszedł do mnie jakiś koleś i powiedział:
- Burger i frytki.
- Na miejscu, czy na wynos?
- Pie*dol się!
Uwielbiam być kucharzem w więzieniu.

Oceń:

Pielęgniarka wchodzi na salę i krzyczy do pacjentów:
- Kaczkę?!
Na to jeden z pacjentów:
- Tak! I podwójne frytki!

Oceń:

Niedźwiedź ucieka przed malutkim ratlerkiem. Wszystkie zwierzęta się z niego śmieją, a wilk, zdziwiony pyta:
- Ty, taki ogromny niedźwiedź i uciekasz przed takim maluchem?
Na to niedźwiedź szeptem:
- A wiesz, jaki on ma zimny nosek?

Oceń:

Mistrz w pchnięciu kulą mówi do trenera.
- Dziś muszę pokazać klasę... Na trybunie siedzi moja teściowa.
Trener na to:
- Nie ma szans, nie dorzucisz...

Oceń:

Wyróżniona gra

A może dowcipy na email?

Dodaj dowcip Poczekalnia (146)

Sortuj dowcipy

Kategorie

Losowe dowcipy

Polecane dowcipy

Facet wyjechał na dwa tygodnie w góry. Swojego kota zostawił pod opiekę bratu. Facet dzwoni po tygodniu i pyta się
- No jak tam mój kot???
- No wiesz... twój kot zdechł
- Stary musiałeś walić tak prosto z mostu??? Mógłbyś powiedzieć, że kot siedzi na dachu i nie chce zejść. Zadzwoniłbym za dwa dni powiedziałbyś, że kot spadł z dachu i jest pod opieką weterynarzu. Zadzwoniłbym za kolejne dwa dni i powiedziałbyś, że niestety po ciężkich staraniach lekarzy weterynarii niestety kot zdechł. No ale trudno. Powiedz może lepiej co u mamusi...
- No widzisz mamusia siedzi na dachu i nie chce zejść...

Zobacz cały dowcip

Dwóch facetów po długiej nocy spędzonej w barze nad ranem wsiada do samochodu. Po kilku minutach w okno pasażera stuka stary mężczyzna.
- Zobacz, w oknie jest duch! - krzyczy pasażer.
Kierowca dodaje gazu, ale twarz nie znika. Przerażony pasażer otwiera okno i pyta:
- Czego chcesz?
- Macie może papierosy? - pyta stary mężczyzna.
Pasażer rzuca przez okno paczkę i krzyczy do kierowcy zamykając ze strachem okno:
- Przyspiesz!
Kilka minut później uspokojeni zaczynają śmiać się i żartować z poprzedniego strachu. Nagle w oknie znów pojawia się ta sama twarz.
- To znowu on! - krzyczy pasażer. Otwiera okno i drżąc ze strachu pyta:
- Tak?
- Macie ognia? - dopytuje się stary mężczyzna.
Pasażer wyrzuca zapalniczkę przez okno i krzyczy:
- Przyspiesz jeszcze!
Kierowca wciska gaz do podłogi, straszliwa twarz znika z okna. Pasażer z kierowcą powoli dochodzą do siebie po spotkaniu z duchem, kiedy w oknie znowu pojawia się postać tego samego starego mężczyzny. Przerażony pasażer otwiera okno i pyta:
- Co znowu?
- Może pomóc wam wyjechać z tego błota?

Zobacz cały dowcip

Wchodzi pijak na dworzec autobusowy, szuka wolnego miejsca, ale nie ma dużego wyboru, więc siada obok księdza. Ksiądz niezadowolony, bo pijak "wonie" alkoholem, z jednej kieszeni wystaje mu butelka, z drugiej papierosy. Pijak wyjmuje gazetę i czyta. Po chwili zwraca się do księdza z pytaniem:
- Może mi ksiądz powiedzieć co powoduje artretyzm?
Ksiądz pomyślał: no! teraz mu palnę kazanie! - i zaczyna:
- Jeżeli nadużywasz alkoholu, papierosów, prowadzisz życie niemoralne: cudzołożysz, kradniesz, nie szanujesz wartości - to Bóg zsyła artretyzm!
Pijak pokiwał ze zdziwieniem głową, zakrył się gazetą i czyta dalej. Po chwili księdzu głupio się zrobiło, że tak z góry potraktował bliźniego, zaczyna w pojednawczym tonie:
- Przepraszam, wiem że tak nie powinienem, a jak długo pan ma ten artretyzm?
- Kto? Ja? - dziwi się pijak - ja nie mam, właśnie czytam, że papież ma!...

Zobacz cały dowcip

Popularne kawały

*Kobieta dzwoni do mechanika*
- Dzień dobry. Chciałam się umówić na przegląd auta.
- Dobrze, ale jaki to samochód?
- Mój.
- A marka?
- A Marek ma swoje.

Zobacz cały dowcip

Dawno dawno temu żyła sobie Zosia, która sprzedawała literki. Codziennie wstawała o siódmej, ubierała się i schodziła na dół sprzedawać literki. Nie zarabiała na tym dużo i nie miała za wiele pieniędzy, ale też nie głodowała. Pieniędzy starczało jej zwykle na zupę, a czasami, gdy trafił się bogatszy klient, który mógł sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki, za zarobione pieniądze kupowała sobie do zupy kawałek chleba.
To był zwykły dzień. Zosia wstała, ubrała się i zeszła na dół sprzedawać literki. Po kilku minutach do jej sklepiku z literkami przyszła klientka, pani Ania, która miała piekarnię obok sklepiku Zosi.
Dzień dobry, Zosiu - powiedziała pani Ania - czy mogłabym cię prosić o literkę C?
Zosia podała pani Ani literkę C, a pani Ania zapłaciła, pożegnała się i wyszła.
Jakiś czas później, do sklepiku z literkami Zosi przyszedł kolejny klient. Profesor Alan poprosił Zosię o literkę A. Zosia podała mu ją, a profesor Alan podziękował, zapłacił za nią i wyszedł.
Tego dnia Zosia obsłużyła jeszcze czterech klientów. Zbliżała się już dziewiętnasta, Zosia zamierzała niedługo zamknąć sklep, ale dokładnie o osiemnastej pięćdziesiąt osiem do sklepu z literkami wszedł ostatni klient. DOCENT KAMYK, informowała przypinka przy jego garniturze. Klient wyglądał bardzo zamożnie, na takiego, który może sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki. Docent podszedł do lady i obrzucił Zosię wyzywającym spojrzeniem.
- Dzień dobry - klient miał oschły głos.
- D-dzień d-dobry - wyjąkała Zosia.
- Usłyszałem, że można tu kupić literki. Czy to prawda? - Zosia pokiwała głową - Dobrze. W takim razie poproszę jeden alfabet.
Zosia zamarła. Klient który kupował trzy literki był bogaty, ale cały alfabet..? To się po prostu nie zdarzało!
- Na co czekasz? - Na te słowa Zosia rzuciła się na zaplecze, szykować literki. Była po całym dniu pracy w sklepie, a nie miała wszystkich literek. Zaczęła wykuwać nowe literki.
Zosia jeszcze nigdy się tak nie zmęczyła. Pracowała jak tylko umiała, a robiło się coraz później. Była już dwudziesta, kiedy Zosia skończyła robić literkę Z, a przecież musiała dzisiaj kupić sobie jeszcze zupę! Przybiła wszystkie literki do deseczki i zmordowana, podała ją zniecierpliwionemu klientowi. Ten popatrzył na Zosię krytycznie i popatrzył na otrzymany alfabet.
- Ale przecież tu nie ma literki O!
Zosia prawie wyrwała deseczkę z alfabetem z rąk docenta Kamyka. Popatrzyła na nią długo, ze strachem. Rzeczywiście. Nie było literki O. Zamiast niej, pomiędzy literkami N i P widniała tylko pusta przestrzeń.

ZOSIA ONIEMIAŁA.

Zobacz cały dowcip

- Która godzina?
- Nie wiem, podaj mi trąbkę.
*zaczyna grać*
Ktoś krzyczy: Kto gra na trąbce o drugiej w nocy?!

Zobacz cały dowcip