Chirurg do pacjenta:
- Usunięcie tego gwoździa z pana głowy będzie kosztowało dwa tysiące.
- Ale przecież ja mam ubezpieczenie w NFZ!
- Na podstawie samego ubezpieczenia możemy go Panu lekko przygiąć, żeby nie przeszkadzał.
- Doktorze, coś mnie kłuje w boku.
- To dobroć, zaufanie i współczucie.
- W jakim sensie?
- One zawsze bokiem wychodzą.
Instrukcja obsługi przejścia dla pieszych w Pakistanie:
1. Spojrzyj w lewo, w prawo i upewnij się, że nie jedzie samochód, nie idzie zwierzę lub pieszy.
2. Spójrz w górę czy nie ma amerykańskich dronów, spójrz w dół czy nie ma żadnej bomby, albo miny przeciwpiechotnej.
3. Zewrzyj pośladki, obserwuj wszystkich wokół siebie, po czym unikając kul szybkim slalomem przebiegnij ulicę.
UWAGA! Suchar! Nie czytaj bez szklanki wody!
Dlaczego chińskie zupki zalewa się wrzątkiem?
Dla dezynfekcji.
Siedzi sobie blondynka ze swoim pieskiem w autobusie i nagle wsiada napalony facet i mówi do niej:
- Wiesz, bardzo chciałbym być na jego miejscu.
Na to blondynka odpowiada:
- Nie sądzę, właśnie jedziemy do weterynarza obciąć mu ogonek.
Obcięło facetowi ch*ja, więc ten szybko poleciał do lekarza:
- Panie doktorze, obcięło mi ch*ja, przyszyj mi coś.
- Ale nie mam żadnych protez, mam tylko trąbę małego słonia.
- Przyszywaj pan, lepsze to, niż nic.
Spotykają się po miesiącu i lekarz pyta:
- I jak tam? Zadowolony?
- Suuuuper! Kobiety zaspokajam, co do jednej jest tylko jeden problem... Jak idę po rynku to kradnie jabłka i mi do dupy wpycha.
Pijany gość wraca późno do domu. Otwiera po cichutku drzwi i już na wejściu dostaje w pysk od żony, pyta więc:
- Słoneczko moje! A co to było?!
- Udar słoneczny!
Obiecał dziadek Mosze wnuczkowi czekoladę. Przychodzi do domu. Wnuk pyta:
- Dziadziu, kupiłeś czekoladę?
- Nie, wnuczuś, dziś nigdzie nie było.
Następnego dnia przychodzi dziadek Mosze:
- Dziadziu, kupiłeś czekoladę?
- Nie, wnuczuś, sklep był zamknięty.
Następnego dnia przychodzi dziadek Mosze:
- Dziadziu, kupiłeś czekoladę?
- Nie było czekolady. Tylko lizaki.
- To trzeba było mi choć lizaka kupić...
- Zapamiętaj, wnuczku, póki twój dziadek Mosze żyje, będziesz jeść tylko czekoladę.
Wraca facet z delegacji. Otwiera szafę, a tam goły gościu. Krzyczy do niego:
- Ku*wa, kolego, ile razy mam ci powtarzać? Nie ma jej tu, rozwiodłem się!
- Wyzywam cię na pojedynek!
- Niech będzie, którą broń wybierasz?
- Komplementy!
- Doskonały wybór!
- Dziękuję, ja... ach, widzę że to nie pierwszy twój pojedynek.
Siedziba NFZ. Pożar. Przy próbie przetworzenia danych o kolejkach pacjentów do 2045 r. zapaliła się serwerownia. Dzwonią na straż pożarną, zgłaszają. Dyżurny odpowiada:
- Jak na NFZ, to mam wolny termin w lutym 2019 i musicie mieć własnego węża, ale prywatnie możemy być za 10 minut.
- Dziadku, daj chociaż trochę chleba!
- Matka mówiła, że nie można cię zmusić do jedzenia, a ty co, po czterech dniach wymiękasz?!
Mąż z żoną baraszkują w sypialni. Zabierają się do tego bez pośpiechu, powoli budując romantyczny nastrój. Nagle zza ściany słyszą wkurzonego sąsiada:
- Co to ma być? Ruszać się, ślimaki jedne!
Trochę speszeni odsuwają się od siebie i z niepokojem patrzą dookoła, a zza ściany znowu:
- Jesteś facet czy pedał? No bierz ją! Bierz ją ku**a!
Żona na to:
- Ten stary zbok chyba nas podgląda. Zobacz czy ściana nie jest dziurawa.
I zaczyna się szukanie dziury w całym, ale na nic - mur jest solidny i szczelny niczym Durex Extra Safe.
Nadal zaniepokojeni, atmosfera jest już mocno zepsuta, ale w końcu inne uczucia biorą górę i para znów zaczyna się obściskiwać. A zza ściany znowu:
- No szybciej! Tyle kasy na was poszło, ciamajdy!
Żona od razu:
- O czym on gada? Ten psychol chyba podłożył nam tutaj kamerę!
I zaczyna się zaglądanie w każdy kąt, przestawianie mebli i panika, chcą już dzwonić na policję, kiedy nagle mąż łapie się za głowę.
- Nie dzwoń. Rany boskie, debil ze mnie, nie dzwoń! Mecz! Kompletnie zapomniałem!
Pewien facet poszedł do psychiatry, ponieważ twierdził, że jest myszą.
Po kilku miesiącach, w ramach wdzięczności, przyszedł zadowolony do lekarza z butelką koniaku.
- Panie doktorze, jestem już w 100% zdrowy, dziękuję panu!
- Nie ma za co, przecież to moja praca - odparł lekarz.
Po jakimś czasie, ten sam facet przychodzi na wizytę kontrolną. Z przerażeniem w głosie mówi do lekarza:
- Panie doktorze, widziałem kota!
- No tak, ale to przecież nic takiego. W końcu wie pan już, że nie jest pan myszą.
- Dobrze, ale czy kot wie?
Do apteki wchodzi blondynka i rozgląda się niepewnie. W końcu pyta aptekarza:
- Czy są testy ciążowe?
- Tak, są.
- A trudne maja pytania?