- Co ci przypominają swoim kształtem Włochy?
- Gumowy but
- Ale czego akurat gumowy?
- Bo dookoła jest woda
Jak powiedzieć zdrobniale: "odprowadzę do domu Irenę"
- Odprowadzę do domu Iruchnę
- Tato, czy to prawda, że miłość jest ślepa? - pyta syn
- Tak, ale małżeństwo to genialny okulista
Scenka z moskiewskiego sklepu:
- Czy są biustonosze?
- Nie ma?
- To poproszę dwa berety i gumkę
~ Zadowolony jesteś z wakacji ?
= Nie całkiem. Chciałem pojechać w góry a żona do Egiptu.
~ I jak się skończyło ?
= Poszliśmy na kompromis. Polecieliśmy do Egiptu.
~ Co jest najbardziej jadowite ?
= Kobry ??
~ Żmije jerozolimskie. Mają jad waszem.
~ Co Ty taki zatroskany ?
= A bo miałem kasę i szczęśliwy związek ale żona się dowiedziala...
Jak nazywiemy terminatora, który rzucił pracę i zajął się zwalczaniem szkodników?
- Eksterminator
Jak nazywa się osoba, która otwarcie nie znosi alkoholu i upijania się?
Chlejter
Co oznacza skrót BIO na produkcie w sklepie?
Biedaku Idź Odłóż.
Siedzi dwóch gości w barze. Obaj lekko powyżej dwudziestki.
Jeden mówi do drugiego:
- źle wyglądasz, jakiś taki przemęczony…
- stary, mówię ci, już nie daje rady. Moja dziewczyna tylko seks i seks. Co noc mnie budzi 3,4,5,7,9 razy albo i więcej i bzykanko. Już nie daje rady. Nie wiem co robić.
Nagle odzywa się przysłuchujący się od dłuższej chwili całej rozmowie z zaciekawieniem starszy facet, koło siedemdziesiątki, siedzący klika stołków dalej:
- jest na to proste rozwiązanie. Ożeń sie z nią i problem zniknie.
~ Mówiłaś, że jesteś dobra w łóżku !
= Tak, bo nie chrapię.
~ Ale zabierasz kołdrę !
Lekarz :
~ Proszę się nie bać starości. Zawsze się ona kiedyś kończy.
Jak Mieszko I zjednoczyłby Polske gdyby był informatykiem?
PoLANie
Po północy nie powinny obowiązywać limity prędkości na drogach. Dzieci poszły już spać
Czas żeby dorośli mieli trochę frajdy
Wchodzi policjant do sklepu
- Poproszę pastę do butów
- Do jakich?
- Numer 28
Wchodzi policjant do sklepu i prosi o dwa sznurowadła.
- Jakie? - pyta się sprzedawca
- Jedno lewe, drugie prawe
Kto to jest mąż
- Zastępca kochanka do spraw finansowo-gospodarczych
Przychodzi łysy do fryzjera.
- Co pan szanowny sobie życzy?
- Polerowanie
Jaki jest szczyt intymności?
- Dwie sztuczne szczęki w jednej szklance
- Zjadłbym jakiś dobry obiad... - zagaja kelnera klient
- Jest tylko bigos. Co podać?
- Poproszę gumę - prosi mężczyzna
- Do żucia? - odpowiada sprzedawczyni
- Do żucia to mi nie jest potrzebna
Panie kelner, ten talerz jest mokry!
- Ależ skąd, to jest właśnie porcja pańskiej zupy
Kto to jest pesymista?
- Człowiek, który nie doi krowy, bo obawia się że jej mleko już skwaśniało
Do James'a Bonda podchodzi atrakcyjna kobieta.
~ Ma Pan interesujący zegarek.
= On ma różne specjalne funkcje. Właśnie mi pokazuje, że nie ma Pani majtek.
~ Ha ha, to źle Panu działa. Mam majtki.
= Rzeczywiście, spieszy mi się o godzinę.
-Grażynka! Macie z Jarosławem 50 rocznicę ślubu i wychowaliście troje dzieci, więc jak to jest możliwe, że nie widziałaś nigdy swojego męża nago?
~Bo my zawsze to robiliśmy po ciemku.
W Londynie w czasie II wojny światowej na jednym z domów umieszczono napis:
"Zapisz się do wojska, do sekcji skoczków spadochronowych. Teraz bardziej niebezpiecznie jest przejść przez ulicę, niż skoczyć ze spadochronem."
Pod spodem ktoś dopisał:
"Chętnie bym się zapisał, ale biuro jest po drugiej stronie ulicy".
Przed zwierzętami na leśnej polanie pojawia się smok i pyta:
- Nazwisko:
- Niedźwiedź.
Smok:
- Wpisuję cię na moją listę. Jutro stawisz się tu na polanie i cię zjem.
- Nazwisko?
- Wilk.
- Wpisuję cię na listę. Jutro stawisz się tu na polanie i cię zjem.
- Nazwisko?
- Zając.
- Wpisuję cię na listę. Jutro stawisz się tu na polanie i cię zjem.
Zając:
- A można nie przychodzić?
Smok:
- Można, wykreślam.
Wiedzieliście, że największy problem z podróbkami ma przemysł obuwniczy?
Nawet połowa wszystkich butów jest lewa.
Do apteki wchodzi blondynka i rozgląda się niepewnie. W końcu pyta aptekarza:
- Czy są testy ciążowe?
- Tak, są.
- A trudne maja pytania?
Dawno dawno temu żyła sobie Zosia, która sprzedawała literki. Codziennie wstawała o siódmej, ubierała się i schodziła na dół sprzedawać literki. Nie zarabiała na tym dużo i nie miała za wiele pieniędzy, ale też nie głodowała. Pieniędzy starczało jej zwykle na zupę, a czasami, gdy trafił się bogatszy klient, który mógł sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki, za zarobione pieniądze kupowała sobie do zupy kawałek chleba.
To był zwykły dzień. Zosia wstała, ubrała się i zeszła na dół sprzedawać literki. Po kilku minutach do jej sklepiku z literkami przyszła klientka, pani Ania, która miała piekarnię obok sklepiku Zosi.
Dzień dobry, Zosiu - powiedziała pani Ania - czy mogłabym cię prosić o literkę C?
Zosia podała pani Ani literkę C, a pani Ania zapłaciła, pożegnała się i wyszła.
Jakiś czas później, do sklepiku z literkami Zosi przyszedł kolejny klient. Profesor Alan poprosił Zosię o literkę A. Zosia podała mu ją, a profesor Alan podziękował, zapłacił za nią i wyszedł.
Tego dnia Zosia obsłużyła jeszcze czterech klientów. Zbliżała się już dziewiętnasta, Zosia zamierzała niedługo zamknąć sklep, ale dokładnie o osiemnastej pięćdziesiąt osiem do sklepu z literkami wszedł ostatni klient. DOCENT KAMYK, informowała przypinka przy jego garniturze. Klient wyglądał bardzo zamożnie, na takiego, który może sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki. Docent podszedł do lady i obrzucił Zosię wyzywającym spojrzeniem.
- Dzień dobry - klient miał oschły głos.
- D-dzień d-dobry - wyjąkała Zosia.
- Usłyszałem, że można tu kupić literki. Czy to prawda? - Zosia pokiwała głową - Dobrze. W takim razie poproszę jeden alfabet.
Zosia zamarła. Klient który kupował trzy literki był bogaty, ale cały alfabet..? To się po prostu nie zdarzało!
- Na co czekasz? - Na te słowa Zosia rzuciła się na zaplecze, szykować literki. Była po całym dniu pracy w sklepie, a nie miała wszystkich literek. Zaczęła wykuwać nowe literki.
Zosia jeszcze nigdy się tak nie zmęczyła. Pracowała jak tylko umiała, a robiło się coraz później. Była już dwudziesta, kiedy Zosia skończyła robić literkę Z, a przecież musiała dzisiaj kupić sobie jeszcze zupę! Przybiła wszystkie literki do deseczki i zmordowana, podała ją zniecierpliwionemu klientowi. Ten popatrzył na Zosię krytycznie i popatrzył na otrzymany alfabet.
- Ale przecież tu nie ma literki O!
Zosia prawie wyrwała deseczkę z alfabetem z rąk docenta Kamyka. Popatrzyła na nią długo, ze strachem. Rzeczywiście. Nie było literki O. Zamiast niej, pomiędzy literkami N i P widniała tylko pusta przestrzeń.
ZOSIA ONIEMIAŁA.
- Która godzina?
- Nie wiem, podaj mi trąbkę.
*zaczyna grać*
Ktoś krzyczy: Kto gra na trąbce o drugiej w nocy?!